Markizy




Tu mówią słowo: śmierć

Tak, jak ty mówisz: kwiat

Tu patrzą w morza toń

Tak jak ty w źródła blask

W kobietach upał jest

W słońcu, co budzi dreszcz

A skoro zimy brak

To lata nie ma też

Deszcz pada, gdy jest wiatr

W podmuchach ostro tnie

Te białe konie, co

Malował je Gauguin

A gdy nie wieje bryza

Czas trzyma się w swych ryzach

Na Markizach

Wieczorem ognie w krąg

I w ciszy wiele miejsc

Których jest więcej znów

Gdy księżyc rusza w rejs

I morze pieni się

I wciąż rozbija się

O skały, których świat

Niepokojem tchnie

A potem — dalej gdzieś

Psy pełen żalu śpiew

I razem parę pas

I w taniec — ten, kto chce

I świt już się nie zbliża

I gwiazda spada chyża

Na Markizach

Jest w sercu tutaj śmiech

W spojrzeniu słowa moc

Serce włóczęgą a

Przyszłością ślepy los

I szumią palmy, co

Miłosną piszą pieśń

O której siostry stąd

Nie śmią powiedzieć: grzech

Pirogi płyną tu

Pirogi płyną stąd

Wspomnienia me są tym

Co starcy życiem zwą

Przeklinać bliski kres

To rzecz w złym tonie jest

Na Markizach



Jacques Brel

przekład Marcin Jasionowicz



*



Na Markizach



Tu śmierć się bierze jak

Dojrzały owoc w dłoń.

Przenika morza smak

W najgłębszej studni toń.

Brakuje chłopcom zim,

Co studzą uczuć żar.

Kobiety niosą im

Nagiego ciała dar.

Deszcz w zapachy stroi się

I w barwnych ptaków tren...

To samo widzieć chcę,

Co widział tu Gauguin.

Wiatr nie ochłodzi nas...

Nieruchomieje czas...

Na Markizach.

Girlandy świateł tu

Zapala cichy zmrok

Dosięgasz ręką snu,

Bo księżyc jest o krok.

Tu nieskończony świat

To nieskończoność fal,

Co zmyją każdy ślad,

I każdy lęk i żal.

Kilka kroków na trzy pas,

Gitary głos hen, hen...

Melodię mroku gra...

Czy słuchał jej Gauguin?

Ostatni może raz

Nieruchomieje czas...

Na Markizach.

Tu słowa mają sens,

Bo serca czyste są.

I można plażą biec

Naprzeciw przyszłym dniom.

Wśród kokosowych palm

Miłosny słyszeć śpiew,

Nie wiedzieć, co to żal,

Zapomnieć strach i gniew.

Nim odpłynie moja łódź,

Przypłynie ciepły sen...

To samo musiał czuć

Tamtego dnia Gauguin.

Spokojnie żegnam was...

Nieruchomieje czas...

Na Markizach.



Jacques Brel

przekład Roman Kołakowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz