Jęczmienne łany







Było to nocą w porze żniw,

        Gdy śliczny jest łan pszenny;

W księżyca jasny blask, wśród niw,

        Wybrałem się do Annie.

Niepostrzeżenie mijał czas,

        Aż się zgodziła wdzięcznie,

Gdy poprosiłem tylko raz:

        "Odprowadź mnie przez jęczmień!"



                Pszenicy łan i łan jęczmienia

                       Prześlicznie się zieleni;

                Noc szczęsna, nie do zapomnienia,

                       Wśród łanów z moją Annie.



Błękitne niebo, ucichł wiatr,

        I księżyc opromieniał;

A jam ją zgodną, chętną kładł

        Wśród łanów, wśród jęczmienia;

Wiedziałem: miłość łączy nas

        Z pierwszego już wejrzenia;

Więc całowałem raz po raz

        Wśród łanów, wśród jęczmienia.



                     Pszenicy łan i łan jęczmienia itd.



Zamknąłem ją w uścisków splot;

        Jej serce biło w drżeniach;

Szczęsne to miejsce było, ot,

        Wśród łanów, wśród jęczmienia!

Lecz na ten księżyc i gwiazd moc,

        Co noc tę opromienia!

I ona wciąż tę pomni noc

        Wśród łanów, wśród jęczmienia!



                     Pszenicy łan i łan jęczmienia itd.



Wśród druhów jam radosny był,

         Przy szklance też wesoło;

Rad bogaciłem się co sił

         I myśląc szczęsnym zgoła;

Lecz trzykroć rozkosz, com ją znał

         Choć wielce ją oceniam,

Za noc tę trzykroć bym ją dał,

        Wśród łanów, wśród jęczmienia.



                     Pszenicy łan i łan jęczmienia itd.



Robert Burns

przekład Stanisław Kryński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz