O, lubię kołowrotka stuk,
Gdy kądziel spływa do mych nóg,
Od stóp do głów ubierze mnie,
Cieplutko, miło będzie w niej.
Lubię tak o zachodzie siąść,
W gasnącym słońcu śpiewać, prząść,
Już po wieczerzy wyjść przed próg
I słyszeć kołowrotka stuk.
Gdzie cień słomianej strzechy legł,
Strumyki łączą chyży bieg.
Do wonnej brzozy biały głóg
Ponad sadzawką szuka dróg,
Jak gdyby chciał w upalny dzień
Ptaszkom i rybkom dawać cień.
Słońce się kładzie u mych nóg.
O, lubię kołowrotka stuk!
Na dębie dziki gołąb siadł,
Grucha — smutnemu echu rad,
A makolągwy tworzą wtór,
W leszczynie wiodąc gwarny spór.
Derkacz gdzieś w koniczynie gra
I kuropatwa pośród traw,
Jaskółka w górze toczy łuk.
O, lubię kołowrotka stuk!
By kupić — sprzedać nie mam nic,
Nie muszę pilnie uchem strzyc.
Któż by ten skromny zmienił stan,
By żyć jak dumny, wielki pan?
Czy komuś z możnych uciech gwar,
Przelotnych zabaw zwodny czar
Tyle spokoju przynieść mógł,
Co Bessy — kołowrotka stuk?
Robert Burns
przekład Ludmiła Marjańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz