paliłeś suche gałęzie w ognisku, i chwasty —
słyszałam szelest ognia w słuchawce, twój gwizd, gdy psy
znowu dobrały się do kretowisk, tam, gdzie wczoraj
wybieraliśmy śliwki z wybujałej trawy;
robił się wieczór — wiatr wdmuchiwał oddech
w jego szczenięcy pysk.
Lepkie węgierki — jedliśmy je na kolację;
przeglądałam książkę o wodnych ogrodach, fotografie
błotnych roślin — chciałam zapamiętać ich nazwy: knieć,
turzyce, rdestnica pływająca —
gdy nagle powiedziałeś: "chciałbym umrzeć
przed tobą".
W twoim domu na wsi, wczoraj, patrzyłam jak zasypiasz
czytając — sen jak fala spływowa
obszywał wiosło ciała.
Wyjęłam ci książkę z rąk, zgasiłam światło,
Żebro nocy
świeciło w gałęziach.
Materia prima, 1999
Marzanna Bogumiła Kielar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz