Ponieważ mnie spotykasz w noc ciemną jak smoła
Z otwartą księgą, pytasz mnie, co czynię.
Słuchaj i przemyśl opowieść i przekaż ją dalej
Tym, którzy nie widzieli dotąd mej tonsury,
Choć już przez dziewięćdziesiąt lat zdzieram swój głos.
O Bailem i Aillinn nie musisz im mówić,
Wszyscy znają ich dzieje, znają cis i jabłoń,
Które splątanym gąszczem liści i gałązek
Ocieniają ich prochy. Mów, o czym nikt nie wie.
Cud, który im taką właśnie śmierć przeznaczył,
Przeobraził w substancję czystą to, co niegdyś
Było kością i ścięgnem. Kiedy takie ciała
Łączą się, nie ma pojedynczych dotknięć,
Wyczerpujących ekstaz; całość łączy się z całością,
Bo obcowanie aniołów jest światłem,
W którym one na moment zdają się zgubione.
Tutaj, w ciemności trwającej jak smoła
Ponad drżącym szelestem jabłonki i cisu,
Tutaj, w rocznicę pierwszego uścisku,
W każdą rocznicę śmierci, kochankowie,
Których tragedia zdołała oczyścić,
Znów śpieszą w swe objęcia: ich oczy w to światło
Znowu zapatrzone, orlimi je czyni
Woda i zioło, i samotne modły.
Choć przełamane przez liście, to światło
Pada kręgiem na trawę i w nim właśnie czytamy,
Przewracając stronice mojej świętej księgi.
William Butler Yeats
przekład Ludmiła Marjańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz