William-Adolphe Bouguereau, Nimfy i faun
Powrócicie tu jeszcze, piękne cienie zwiewne,
Zalotne, migocące i tak pełne gracji,
Włócząc treny swych sukien, gajów tych królewne,
Zamieszkacie na nowo w dawnej dekoracji.
I znów ruszy korowód, barwna maskarada
Wzdychających amantów szlachetnego rodu,
A my znajdziemy rymy godne Benserada,
By sławić oczy te, koloru dnia i wody.
O, wdzięki wasze gościć tu będą u siebie!
Trawa dywan zielony pod nogi wam rzuci,
Kamiennym Kupidynkom, co utkwiły w niebie
Wzrok pusty swój, uroda wasza skrzydła wróci.
Wachlarze w waszych tyle całowanych rękach
Krajać będą rozgrzane powietrze wieczoru,
Sylfy czaić się będą w krzakach i nie lękać
Podpatrywania tej miłosnej gry pozorów.
Powrócicie tu jeszcze, dumne Dorymeny!
Gdy markizowie, czule ściskając za rączki,
Wyrzucać będą zbytnią swej wierności cenę,
Wy, śmiejąc się, rzucicie: Ach, tyle gorączki!
Daleko od sadzawek, gdzie białe łabędzie,
Na sekretnej polanie, wsród chaszczy, którędy
Przejść niepodobna, zgraja zazdrośników będzie
Pojedynkować serio się o wasze względy.
Bo wrócicie, gdy księżyc zaleje jasnością
Park, co wstydliwie nareszcie opuszczą,
Skonfundowani swoją tu niestosownością,
Mieszczanie całą wielką, hałaśliwą tłuszczą.
W tę godzinę, gdy słowik ze śpiewu się dławi
I Hekate przejeżdża w powozie z oparów,
Gdy Nimfa u kamiennej wazy, pośród pawi,
Śni o swym Faunie, z którym tak jej nie do pary,
Gdy rozpoczyna swoje łowy fantastyczne
Herodiada w mrocznym pożądań wąwozie,
Kiedy Faust budzi boską Helenę antyczną:
Jej uroda w pamięci ludzkiej trwa jak w brązie.
A wielbiciele słodkiej, uroczej feerii
Będą w krzakach, po rosie, odprawiać swe modły
I w rymach mdłych, lecz czułych, opiewać scenerię
Dziwnej nocy Walpurgii na francuską modłę.
Albert Glatigny
przekład Jerzy Lisowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz