Krzyki skał bez echa
Ręka która je ciska
Wysoko aż ku fontannom gwiazd
Rozpaczliwa ręka meteorów
Wśród grawitującego milczenia nieba
*
Wy noce bezsenne
Jak kobieta w chwili rodzenia
Klucz zgrzyta grób się otwiera
Widzisz tę szaloną Murzynkę
Kto ma odwagę czytać pismo jej oczu
I kosztować słone migdały łez
Ach kto ma odwagę
Na ziemi która drży jak kobieta w chwili rodzenia
I krzyczy
Niobe z płonącym warkoczem szaleństwa
Jej oczy jej straszne oczy
Pełne ostrego piasku
Rozpaczy
*
Wy noce bezsenne
Nieczułe gwiazdy z których wylatują ptaki
Wściekłe stada ptaków
Płoną
Parabola ich lotu
Wiszące mosty pawich tęczowych ogonów
Nad wielką wezbraną rzeką
Lecą w górę jak ciśnięte piłki
Powracają jak bumerang
Z zawrotną szybkością kropli
W pobliżu ziemi tężeją
Są w nich już chore owoce gwiazd
Chore okruchy kosmosu
Bomby
Latawce śmierci
Które tak nagle przygważdża jak oderwany dzwon
Pod stropem ludzkiej złości
*
I znów
Postacie któreś dawno widział
Procesje idące ze wszystkich ulic czasu
Na opustoszały plac
Którego drzewa wysokie grają upiorne egzekwie cieni
Na szachownicy samotności
Procesje kobiet w kornetach bólu
Matki wilczyce osierociałe
Kobiety kochanki błądzące w pustym lesie
Który się zmienia od wieków
W przeraźliwy cmentarz historii
Śpiewa wiecznie śpiewa pieśń swoją bez sensu
Kto ma odwagę nakręcić zegar miłości
Nikt go nie zatrzyma
Nawet łzy rozwścieczone gady
Ubogie opuszczone kobiety
Tysiące kobiet jedna jedyna kobieta Niobe matka nasza
Posąg boleści i opuszczenia
*
Oto fantastycznie oświetlona sala
Przerywanym taktem bomb gra muzyka wściekłego kankana
Ruchy tancerzy naśladują burzę lasu
Głuche uderzenia tam-tamu
W twojej krwi
Przekonują cię że twój ojciec jest naczelnikiem plemienia Siuksów
Matka dziką córą Afryki
Brat Kanibalem a siostra Samojedką
*
Szepczesz o d w a g i
Ale korzenie napinają się do ostatnich granic
Szepczesz m i ł o ś ć
Ale korzenie trzaskają jak zmęczone struny starych lir
Próżno się szarpiesz darmo wołasz l u d z k o ś ć
Nie ozwie się nawet jeden c z ł o w i e k
Wśród grawitacyjnego milczenia niebios
Nie pojmujesz że jedynym przejawem życia
Jest ręka która dławi
Pavol Horov
przekład Antoni Brosz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz