[Złocisty, zimny blask księżyca...]




Złocisty, zimny blask księżyca,

Lewkonii, oleandrów zapach.

Dobrze tak chodzić w ciszy, w kwiatach,

Po modrych, cichych okolicach.



Gdzie w dali lśnią Bagdadu nieba,

Rozbrzmiewał śpiew Szeherezady.

Nie dzwonią dawno dźwięczne sady.

Niczego jej już dziś nie trzeba.



Daleka ziemia tamtych duchów

Cmentarną trawą już pokryta.

Wędrowcze, zmarłych nie nasłuchuj,

Nie kłoń się przed grobową płytą.



Spojrzyj, jak pięknie w krąg, jak miło,

Aż chce się dotknąć róż ustami.

Gdy serce wrogom przebaczyło,

Szczęściem ozłocą cię szafrany.



Żyć — to żyć, kochać — to bez pamięci,

W księżyca złocie tańcz nocami.

Gdy zmarłym pokłon chcesz poświęcić,

To żywych nie truj tymi snami.



Tak brzmiała pieśń Szeherezady —

Powtarza ją też miedź listowia.

Nad tym, co nie ma pragnień żadnych,

Można się tylko ulitować.



1923



Sergiusz Jesienin

przekład Bogdan Ostromęcki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz