Elegia




Mroczny jest ranek we mgle; za wąskim portowym ujściem

W bezruchu leży morze pod kotarami obłoków;

Sennie łyskają żagle na widnokręgu odległym,

Jak jakieś wieże miasta u samej krawędzi morza.



Z wolna, cicho i godnie żeglują naprzód w ocean,

A z nimi moje myśli przez bezgraniczne odmęty,

Niesione coraz dalej nienasyconą tęsknotą

Ku Wyspom Hesperyjskim i ku ausońskim wybrzeżom.



Teraz żagli już nie ma, zapadły się w oceanie;

Głębie morskie wchłonęły wieżyce tamtego miasta!

Wszystko zgasło prócz tego, co stoi blisko na redzie,

Na kotwicy, bez żagli, i z mgły wyłania swój ogrom.



Zgasły też ciemne myśli, nienasycone tęsknoty;

Zapłonęły obłoków baszty w oceanie marzeń;

I oto moje serce w cichej stanęło przystani,

Zakotwiczone wiarą, przycumowane miłością!



Henry Wadsworth Longfellow

przekład Juliusz Żuławski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz