Dwa stanowiska




I



Siwe obłoki stukoczą kopytami o niebiosa.

Leje się upał.

A słońce wspina się bez cienia.

Liźnięciem czerwonego języka

opada mak,

purpurowieją ziarenka szczypiących porzeczek.

Trawa się nie rusza.

Tylko promienie są cudzołożne

i od korzeni wspina się wilgoć.

"Ta umiejętność zanurzenia się w życiu.

Dla swej odwagi, dla swej odwagi

spróbować wszystkiego."

Gdy ptak daremnie będzie dziobać w księżyc,

strzępu nie urwie, strzępu nie wyszarpnie.

Niech pan kpi z wierności! Z niewoli uczucia!



Bardziej sprzyja śmierci czy bardziej życiu

ta chwila?

Wietrze, rozedrzyj upał,

odrzuć go na drugą stronę naszej drogi;

przez nasze tchórzostwo, przez nasze tchórzostwo

ptak boi się dziobnąć w księżyc.

Cisza,

rdza gryzie skórę.

Tylko promienie są cudzołożne.

"Nie chcę się wtrącać w pańskie życie,

trzeba żyć tak, żeby być szczęśliwym.

Niech pan sam zdecyduje.

Ode mnie pan dostanie wszystko, czego zechce."

Dzieło się to pomiędzy polem maków a błotnistym rowem.

"Pani zna życie, pani zna życie,

jak ja właściwie żyłem."

A słońce wspina się bez cienia.

Ostatnim liźnięciem czerwonego języka

opadł mak,

spurpurowiały ziarenka porzeczek.



II



Budzę się z myślą, z wrażeniem,

z myślą, z ostatnim wrażeniem

z dnia wczorajszego tuż przed zaśnięciem.

Świadomość zaczyna się tam, gdzie się wczoraj skończyła.

Widzę wszystkie pańskie postępki w innej kolejności.

Najważniejsze są te najdrobniejsze.

Najlżejsze dotknięcie rozedrga strunę.

I każdy rysuje różę,

niemal niewidzialny geometryczny wzór,

łączący dwa najwyższe punkty

z czarniawą głębią.

Jej powierzchnia jest obliczona

przykładaniem dłoni obok dłoni,

a jej objętość - przenikaniem, przenikaniem.

Potem będzie myślenie z precyzją matematyczną,

rozwiązywanie poważnych problemów życiowych.

Nieznana pozostanie śmierć.



III



Odjeżdżamy, odjeżdżamy

z nieznanego dworca,

gdzie spotkaliśmy się przypadkiem,

przypadkiem, gdyby nas ktoś zobaczył.

Zmęczona kładę panu głowę na ramieniu.

Sam pan zaczyna: "Dziękuję pani,

zrozumiałem, że miłość jest cierpieniem.

Po dziesięciu latach wierności.

A nie była to miłość.

Będę pani wdzięczny, do końca życia wdzięczny".

Pociąg wjeżdża na stację.

Czy wrócimy, czy się nie zobaczymy.

Jesteśmy życiem, jesteśmy zwykłym życiem.



Jiřina Hauková

przekład Leszek Engelking

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz