Viridarium poetyckie
Antologia osobista
Tak, jak malował pan Chagall
Tych miasteczek nie ma już,
Okrył niepamięci kurz
Te uliczki, lisie czapy, kupców rój,
Płotek z kozą żywicielką,
Krawca Szmula z brodą wielką,
Co jak nikt umiał szyć ślubny strój...
A zakochane oczy lśnią,
Otula się liliową mgłą
Zapomniany świat i płynie, płynie w dal...
Z kogucim i baranim łbem
Na białej chmurze ginie hen,
Tak, jak malował pan Chagall...
Już zmierzony ślubny strój,
Chudy krawcze, atłas krój
I odmierzaj łokciem śnieżnobiały tiul!
Gdy wypieścisz ślubną suknię,
W mig o srebro srebro stuknie,
A ty żyć będziesz — ech, jak ten król!
A zakochane oczy lśnią,
Otula się liliową mgłą
Zapomniany świat i płynie, płynie w dal...
Z kogucim i baranim łbem
Na białej chmurze ginie hen,
Tak, jak malował pan Chagall...
Tych miasteczek nie ma, nie,
Ale, krawcze, oczy twe
Miał kolega, gdy pociągu zabrzmiał gwizd...
Pozostały na peronie
Nasze zaciśnięte dłonie
I ten szept: bywaj zdrów... napisz list...
Wojciech Młynarski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nowszy post
Starszy post
Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz